Bezsen - opowiadanie

By | 04:06 3 comments



BEZSEN


Bezsenność. Kolejna noc nieprzespana. Przywykłam do tej ciemności. Do tej niekończącej się otchłani ciemna i uznawanego zła. Lecz czy tylko ja się jej  boje? To głupie, bo ciemność jest ponoć nieunikniona...
Nie śpię już dawno. Może to kwestia wieku, może lęków. Nie spałam pierwszy raz i wtedy go poznałam. Noc kupały nas pojednała. Spleciony wianek z kwiatów herbacianych róż, fiołków, niezapominajek z ogrodu matki, złapał ten najwyższy, o niebieskich oczach i twarzyczce anioła, na drugim brzegu. To był Borys. On był dla mnie, a ja dla niego. Serie nocnych spotkań, morze rozmów i tysiąc głębokich spojrzeń, które mówiły o nas więcej niż my sami.  Milion nagich zbliżeń, które były opatulone otaczającą nas ciemnością. Kosmos marzeń i obietnic, złożone tak naiwnie jak kiedyś ludzie składali baranka na ofiarę. To był czas na wspólną intymność. Na penetrowanie naszych zmysłów, poznawanie samych siebie.
Noce nie przespane wtedy, kiedy matka walczyła z demonami ojca, które go ogarniały po jednej butelce wódki, a na drugi dzień uciekał w milczeniu na pole w towarzystwie psa. Nieprzespana, kiedy było słychać ryk samolotów i nagły świst. Wtedy kiedy Borys mnie pojął za żonę. Wtedy kiedy rodziłam. Wtedy kiedy miałam koszmary, albo kiedy przeszedł na synka, albo młodszą córkę.Kiedy zabrali mojego Borysa.  Nie oddali mi go, a długo czekałam. Każdego dnia i wieczora kiedy w piecu napaliłam i kolacja została zrobiona. Nie wracał. 
Tyle stęsknionych nocy, ile gwiazd na niebie. Tyle przepłakanych, ile łez wylałam. Księżyc jak gąbka wsiąkał moje łzy, moje troski i obawy. To jest mój przyjaciel. Biorę taboret, który stoi przy zasłonięty białym prześcieradle. Stawiam go przy parapecie, siadam i przyglądam się mu. Szukałam na nim tej dziewczynki, która biegała po łące obok domu i wierzyła, że umie latać. Unosiła się w powietrze i uciekała od dorosłego, brutalnego świata gdzieś daleko i mimo, że mapy nie miała to zawsze tam trafiała.

 Wczoraj nie spałam.  Dziś nie śpię, a jutro – też nie będę. Pół życia zmarnowane na wegetacji mi nie odpowiada. Tyle myśli, tyle pytań, które mogę wypowiedzieć w ciemną przestrzeń. Tyle spacerów, tyle książek przeczytanych. Zapomniałam jak usnąć. Czy ktoś mi przypomni jak? Przewracałam się z boku na bok, ale żaden sen nie nadszedł.  Może coś  robiłam źle. Poszłam po szklankę mleka, zjadłam pajdę chleba z miodem. Spaliłam papierosa, tak jak nauczył mnie Borys: ,,Wdech- wydech’’. Kurwa to też nie pomagało. Chyba za dużo myślałam. Chyba za bardzo się bałam. Bo kto mi obiecuje, że zasnę i się obudzę?

3 komentarze: Leave Your Comments

  1. Musze powiedzieć, że to majstersztyk. Podoba mi się bardzo to krótkie, a za razem mądre opowiadanie, pełne uczucia, które śpi w człowieku. Genialnie, genialnie, genialnie. Liczę na więcej. Masz talent Blondynko.
    Pozdrawiam // Książki w Piekle ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wyszło! Krótka forma, a zawarłaś w nim kwintesencję.
    tylko ja cię proszę i to bardzo. Przecinki!! Xdd

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń